Litwa jest gotowa wysłać swoje wojsko na misję szkoleniową na Ukrainę – powiedziała premier Ingrida Šimonytė w wywiadzie dla Financial Times. Według niej ma ona zgodę litewskiego Sejmu na wysłanie wojsk w celach szkoleniowych, ale Kijów jak dotąd o to nie wystąpił.
Šimonytė powiedziała, że wątpi, by Rosja użyła broni jądrowej w odpowiedzi na „eskalację”, ponieważ konsekwencją byłyby również szkody dla Rosji.
– Przez większość czasu wiatry wieją z zachodu na wschód – powiedziała.
Financial Times zauważa, że rząd Ingridy Šimonytė już wcześniej sugerował wysłanie zachodnich wojsk na Ukrainę.
Litewska premier powiedziała również gazecie, że Litwa nie pomaga Kijowowi w deportacji mężczyzn podlegających poborowi wojskowemu, ponieważ jest to nielegalne w ramach unijnego systemu ochrony międzynarodowej, obowiązującego do marca 2025 roku. Powiedziała jednak, że Litwa nie będzie wydawać zezwoleń na pobyt stały osobom, które uchylają się od służby wojskowej na Ukrainie, jeśli strona ukraińska będzie w stanie to udowodnić.
Szef komisji obrony rosyjskiej Dumy Państwowej, generał Andriej Kartapołow, powiedział w komentarzu dla agencji RIA Nowosti, że litewskie wojsko nie wpłynie na realizację zadań „specjalnej operacji wojskowej” (tak rosyjskie władze nazywają pełnowymiarową inwazję na Ukrainę – belsat.eu). Według niego na Ukrainie od dawna przebywa duża liczba zagranicznych instruktorów.
Wiosną 2024 roku prezydent Francji Emmanuel Macron zaczął publicznie mówić o możliwości wysłania francuskich wojsk na wojnę na Ukrainie. Strona rosyjska „w odpowiedzi na prowokacyjne oświadczenia i groźby niektórych zachodnich urzędników” obiecała przeprowadzić ćwiczenia taktyczne w zakresie użycia niestrategicznej broni jądrowej.
Podobny krok podjęła wczoraj Białoruś, ogłaszając „inspekcję” taktycznej broni jądrowej.
Jurij Fiodorow/ vot-tak.tv, lp/ belsat.eu
